Legendy miejskie: Pies, szczur czy niedźwiedź?

DESSERTS(2)

Legendy miejskie są wszędzie, opowiadają je nasi bliscy, znajomi, często powtarzane są w telewizji, a w internecie czyhają prawie wszędzie. Dzisiejsza legenda przypomniała mi się, gdy przeglądałam dyskusję na zupełnie inny temat i ktoś przywołał tę historię, bo skojarzyła mu się z jednym z komentarzy.

Pierwszy raz słyszałam tę historię od mojego dziadzia, pewnie gdzieś w połowie lat dziewięćdziesiątych. I tak jak zwykle, przedstawię Wam tę pierwszą poznaną przeze mnie wersję:

Każdy mieszkaniec Łańcut kojarzy Ruski Rynek, prawda? A przynajmniej w latach 90. chyba każdy znał to określenie. Dla tych, którzy nie są z okolic, już tłumaczę, że jest to po prostu targowisko usytuowane przy drodze z Rzeszowa do centrum Łańcuta. Jak byłam mała, to wielu Ukraińców handlowało tam badziewiem z Rosji, stąd nazwa.

Mój dziadziu zarzekał się, że jeden z jego znajomych chciał tam kupić psa dla córki albo wnuczki (nie pamiętam). Znalazł gościa, który tanio sprzedawał szczeniaki, miała to być jakaś wielka rasa rosyjskich psów pasterskich.
Pies rzeczywiście rósł i rósł, jadł tyle, że właściciele mieli problem z dostarczeniem mu jedzenia. Gdy właściciele zabrali go do weterynarza okazało się, że nie jest to pies, a niedźwiedź.

Morałów z tej historii może być kilka, ten niezakładający złych intencji autora to: nie warto kupować zwierząt z niesprawdzonego źródła. A ten, zakładający, że w tej historii jest ukryte coś jeszcze: nie warto ufać Ukraińcom.
Legendy podsycające stereotypy i niechęci narodowe nie są rzadkie, dlatego podejrzewam, że taki cel miała pierwotnie ta legenda.

Nie umiem jej na sto procent zweryfikować, ale wiem na pewno, że nie zdarzyła się we wszystkich tych polskich miastach, w jakich miała się zdarzyć. Wydaje mi się, że niedźwiedzie są tak rzadkie, że ktoś, komu udałoby się wejść w posiadanie młodych, znacznie więcej zarobiłby sprzedając je do cyrku lub po prostu komuś zainteresowanemu kupnem niedźwiedzia.

Zgaduję, choć legenda tego nie podawała, że wielki rosyjski pies pasterski to Owczarek Kaukaski. Niedawno pisałam koleżance, że chciałabym w przyszłości chciałabym takiego mieć. Po tym, jak sprawdziła zdjęcia odpisała „niezły niedźwiedź z tego owczarka”, a zgaduję, że nie zna tej legendy. Pokazuje to, że skojarzenie „rosyjskiego owczarka” z niedźwiedziem jest dość popularne.

Owczarek kaukaski
Tak wygląda Owczarek Kaukaski

To mógłby być koniec na dziś, ale nie jest, bo legenda ma swoją amerykańską, zupełnie inną, wersję (i tę właśnie widziałam w komentarzach):

Młoda kobieta udała się na wczasy do Meksyku. Przy hotelu, w którym się zatrzymała błąkało się wiele bezdomnych psów, ale jeden był na tyle śmiały, że podszedł do niej i poprosił ją o jedzenie. Kobieta polubiła zwierzaka i codziennie przynosiła mu smakołyki, a pies chodził za nią krok w krok.

Nadszedł czas powrotu do domu, kobieta nie umiała się pożegnać ze swoim nowym przyjacielem. Legalny przewóz zwierzaka nastręczał wielu problemów, więc postanowiła przemycić swojego nowego psa przez granicę. Udało jej się przechytrzyć celników i ze swoim nowym zwierzakiem dotarła do domu.

W domu wykąpała, wyczesała pieska i pozwoliła mu spać w swoim łóżku. Po kilku dniach zobaczyła, że oczy jej pieska są zaropiałe, a z pyska leje mu się piana.

Czym prędzej zawiozła zwierzaka do weterynarza, który po obejrzeniu zwierzęcia powiedział jej, że nie jest to pies, a meksykański szczur ściekowy, w dodatku bardzo chory.

Polska wersja legendy kończy się happy endem: rodzina wydała dużo pieniędzy na jedzenie dla pieska, ale nic się nikomu nie stało, a zwierzę bezpiecznie wylądowało w ZOO. Zakończenie wersji amerykańskiej zostawia nas w niepewności, co do zdrowia nowej właścicielki. Czy zaraziła się niebezpieczną chorobą? Polska wersja jest lekka i humorystyczna, amerykańska ma wywoływać lęk, czyli zupełnie odwrotnie niż w Zupie z wujka.

Zdjęcia psa pochodzi stąd, autorem jest Pleple2000, zdjęcie na licencji CC BY-SA 3.0

Post Author: Rozwyrazowana

Mam 25 lat, męża, dwoje dzieci, wielkie plany i ambicje. Przede wszystkim marzę o tym, by moja pisanina została kiedyś wydana. Na razie skończyłam pisać pierwsza książkę i pracuję nad drugą. Poza tym w zeszłym roku schudłam 30 kg, więc temat odchudzania, zdrowego żywienia i ćwiczeń też jest mi bliski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *