Czy warto udawać orgazmy

Warto czy nie warto, jak uważacie?

Na Whisper – stronie przeznaczonej do dzielenia się anonimowymi zwierzeniami był ostatnio zbiór wyznań dotyczących udawania orgazmu. Większość dziewczyn twierdzi, że robi to z miłości do swojego partnera: by nie czuł się źle, by czuł się dobrze, by nie miał na tym punkcie kompleksów – ogólnie kieruje nimi troska o dobre samopoczucie tej drugiej strony. A wiecie co? W długodystansowych związkach oszczędzanie uczuć drugiej osoby nie sprawdza się zbyt dobrze.

Szczerze mówiąc nie mam ochoty pisać notki o orgazmach. Po prostu zrobiło mi się potwornie żal ludzi, którzy kłamstwo wynikające ze strachu przed konfrontacja utożsamiają z objawem miłością. Nie ma lepszych podstaw czegoś, co ma trwać niż szczerość. A prawda bywa bolesna.

Przenieśmy się na trochę mniej kontrowersyjny grunt gotowania, bo o ile do sypialni nie chcę Was wpuszczać, to do kuchni zapraszam. Przyjmijmy, że Wasz partner fatalnie gotuje. Zrobił Wam danie, wykazał wiele entuzjazmu, inwencji i włożył wiele pracy, ale efekt jest absolutnie niejadalny. Czy mówicie mu, że to najlepsze danie na świecie? Jasne, możecie, ucieszy się. Ale lepiej będzie jeśli powiecie, że niestety, ale mu nie wyszło. Nie mówię, żebyście użyli słów „niejadalne, paskudne, niezdara, beztalencie”. To nie chodzi o to, żeby wgnieść ukochaną osobę krytyką w ziemię, ale jeśli nie powiecie nic, to do końca życia będziecie jeść te paskudne obiadki i brać dokładki uśmiechając się, a w duchu jęcząc w mękach. A tak, jak trochę oboje popracujecie nad komunikacją i gotowaniem, to może za jakiś czas będziecie mogli zjeść obiad z przyjemnością.

Mój mąż nigdy nie miał skrupułów odmówić jedzenia obiadu, jeśli coś mu nie pasowało. Jasne, że nigdy nie jestem szczęśliwa, gdy to robi, ale już nauczyłam się co lubi, a czego nie i rzadko zdarza się, że kompletnie nie wpasuję się w jego gust. Szczerze mówiąc, to jak Darek mówi, że mu nie smakuje to czuję się potwornie sfrustrowana, ale jak mi już przejdzie, to przyznaję, że wolę to, niż życie w ciągłym kłamstwie. Można udawać, że jest dobrze, może to nam nawet całkiem nieźle wychodzić. Możemy sami siebie przekonać, że problemy i trudności w ogóle nie istnieją. A możemy stawić im czoło, odważnie popatrzeć im w oczy i sprawić, że nasze życie naprawdę będzie lepsze i bardziej satysfakcjonujące.

Post Author: Rozwyrazowana

Mam 25 lat, męża, dwoje dzieci, wielkie plany i ambicje. Przede wszystkim marzę o tym, by moja pisanina została kiedyś wydana. Na razie skończyłam pisać pierwsza książkę i pracuję nad drugą. Poza tym w zeszłym roku schudłam 30 kg, więc temat odchudzania, zdrowego żywienia i ćwiczeń też jest mi bliski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *