Popłynąć

Mój mąż dzisiaj ma ostatni dzień urlopu. Upały sprzyjały wypadom nad wodę i w ciągu ostatnich siedmiu dni, jeśli dobrze liczę, pięć spędziliśmy właśnie w ten sposób, a ja odniosłam mały sukces, którym chciałam się pochwalić.
Czytałam kiedyś, chyba w jakimś artykule, że Polacy mają to do siebie, że jeśli nie umieją czegoś robić perfekcyjnie, to będą się tej umiejętności wypierać. Że jak ktoś nie śpiewa zawodowo, to więcej niż sto lat za chiny ludowe przy ludziach nie zaśpiewa. I tak, zamiast trochę kulawo robić to, co się lubi, wielu Polaków nie robi nic. Nie do końca się z tym zgadzam, bo przecież kto nie ma wujka, który uwielbia robić na przykład remonty, tylko efekt jest później opłakany? Poza tym wstyd jet raczej przypadłością ludzką i dość międzynarodową.

I tak trochę było z moim pływaniem. Nie umiem pływać. Jakoś nigdy nie było okazji się nauczyć, tylko kiedyś, gdy miałam 12 lat na jednych wakacjach nad morzem załapałam podstawy pływania żabką. Na tyle, żeby się minutę unosić na wodzie. A potem niewiele było okazji żeby ćwiczyć i trochę wstyd przy ludziach machać odnóżami jak żaba na dyskotece.
Tydzień temu postanowiłam, że spróbuję, zobaczę czy jeszcze cokolwiek umiem przepłynąć. Raźniej mi było i łatwiej, bo ze mną poszedł mój mąż, który w wodzie radzi sobie tylko odrobinę lepiej. I tak chlupotały sobie takie dwie pokraczne żaby. Za pierwszym razem przepłynęłam jakieś 7 m. Z każdym dniem było ciut lepiej i dzisiaj przepłynęłam całą szerokość stawu, czyli około 25 metrów. I to w dodatku trzy razy z drobnymi przerwami. Okazuje się, że się da. Nie tylko, że się da, że ktoś tam gdzieś tam umie pływać – ja, no dobra, nie umiem pływać, ale zrobiłam ogromny postęp, który kosztował mnie zakwasy absolutnie wszędzie.
A czy ludzie patrzyli? Czy śmiali się z moich słabych prób? Raczej nie. Wszyscy zajęci smażeniem się na plaży zwracali uwagę głównie na siebie i na słońce. A jeśli kogoś śmieszyło, że zamiast leżeć plackiem walczę z samą sobą i w dodatku śmiesznie wyglądam, to jego problem. Ja mam poczucie, że w tym czasie coś osiągnęłam, niedużo, ale jednak. A on lub ona? Czy oni w tym czasie stali się choć trochę lepsi? Jeśli tak, to gratuluję. A jeśli nie, to mogę napisać, że przegranymi będą raczej nie ci, którzy próbują. Chociaż oczywiście na plaży można sobie zrobić wolne od próbowania i to też jest w porządku. Nie w porządku, choć powszechne, jest wytykanie palcami ludzi, którzy próbują osiągnąć coś więcej. Nawet jeśli jest to przepłynięcie w poprzek bajora.

Post Author: Rozwyrazowana

Mam 25 lat, męża, dwoje dzieci, wielkie plany i ambicje. Przede wszystkim marzę o tym, by moja pisanina została kiedyś wydana. Na razie skończyłam pisać pierwsza książkę i pracuję nad drugą. Poza tym w zeszłym roku schudłam 30 kg, więc temat odchudzania, zdrowego żywienia i ćwiczeń też jest mi bliski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *