Podejmowanie decyzji

Mam straszny, koszmarny problem z podejmowaniem ostatecznych decyzji. Myślę, analizuję, porównuję, by stwierdzić, że równie dobrze, mogę tę decyzję podjąć później, kiedyś. W ten sposób marnuję całe mnóstwo czasu kilka razy podchodząc do tego samego tematu. Jakiś czas temu postanowiłam kupić materac do spania. Od pomysłu do realizacji minęło ponad pół roku, a i tak sprawa nie jest tak w 100% zamknięta, bo wciąż czekam na transport. Na czytaniu o materacach, porównywaniu ofert, szukaniu sklepów i producentów spędziłam dobre 10 godzin. Dobrze, że w końcu sprawę zamknęłam. Prawie zamknęłam.
No dobra, ale skoro 10 godzin spędzam szukając materaca, to wiecie ile godzin spędzam zastanawiając się nad budową domu? Kupnem mieszkania? Wzięciem kredytu? Myślę, że kredytowi poświęciłam jakieś 50 godzin. Kupno mieszkania, jeśli miałabym szacować to kolejne 50 godzin. A budowa lub kupno domu? Nie chcę nawet zgadywać. W każdym razie wiele, wiele godzin czytania o sposobach, o rodzajach, o doświadczeniach ludzi, o przepisach, możliwych komplikacjach… W tym czasie pewnie można by wybudować porządny dom. Podsumowując: podejmowanie decyzji nie jest moją mocną stroną. Za dużo chcę wiedzieć, wszystko próbuję przeanalizować, wziąć pod uwagę, porównać. Czytaj więcej o Podejmowanie decyzji

Niepopularne decyzje

Niełatwo jest podejmować niepopularne decyzje – taki truizm. Chociaż szczerze mówiąc zarówno przerwania studiów, jak i wyjście za mąż po roku znajomości przyszło mi dość łatwo. Jutro mija cztery lata od mojego ślubu cywilnego. Jakieś pięć lat i miesiąc od pierwszej rozmowy z moim mężem. Na koncie dwoje dzieci. Szaleństwo, prawda? A oprócz tego, również na koncie tysiąc rozmów pod tytułem: dlaczego to zrobiłaś? Czy to nie za wcześnie? Po co ci to było? Dwoje dzieci w tym wieku! Wpadłaś? – dobra, z tym ostatnim trochę przesadzam, mało kto pyta wprost, większość w dziwny sposób krąży dookoła tematu i próbuje wybadać.
Zadziwiająco wielu ludzi oczekuje, że powinnam się im tłumaczyć z moich życiowych decyzji, tylko dlatego, że są one inne niż te podejmowane przez nich. Najśmieszniejsze jest to, że często tymi dociekliwymi są ludzie, którzy za pytanie „No to kiedy wreszcie weźmiecie ślub?” spaliliby na stosie. A ja wciąż jestem zbyt taktowna by odpowiedzieć im pięknym za nadobne i zakazane pytanie zadać. Czytaj więcej o Niepopularne decyzje