Czy kobiety powinny zarabiać mniej

Jakiś czas temu, nasza duma narodowa, Janusz Korwin-Mikke powiedział, że kobiety są słabsze, mniejsze i mniej inteligentne, więc powinny zarabiać mniej. Jesteśmy słabsze, to prawda. Z tym nie ma co dyskutować. Jesteśmy mniejsze. Statystycznie, mniej więcej, 10% niższe. Jesteśmy mniej inteligentne? Niekoniecznie: różne badania dały różne rezultaty, w niektórych rzeczywiście kobiety wydały słabiej, w innych […]

O sukcesie

 Gdzieś w odmętach Internetu natknęłam się na komentarz, że kobieta, która nie pracuje, tylko wychowuje dzieci nie powinna mówić o sukcesie. Wprawdzie autorka komentarza twierdziła, że każda kobieta ma prawo do decydowania o sobie i o swoim życiu, ale „sukces” powinien być zarezerwowanych dla tych, które robią karierę.
Szczerze mówiąc niewiele znam kobiet sukcesu, jeśli za sukces uważać tylko spektakularne osiągnięcia zawodowe. Sukces zawodowy osiąga moja koleżanka, która już teraz ma na koncie kilka publikacji naukowych i wierzę, że zajdzie daleko. A inna robi karierę w świecie artystycznym i też dobrze sobie radzi. Tak poza tym to pewnie jeszcze ze dwie-trzy znajome osiągają w tej chwili sukcesy zawodowe, a reszta po prostu pracuje, czasem powolutku awansując. Wciąż jeśli mamy mówić o wielkich SUKCESACH to to się nie kwalifikuje. Czytaj więcej o O sukcesie

Kobiety-specjalistki

Utarło się, że kobiety są specjalistkami od sprzątania, gotowania i rodzenia dzieci. Chociaż z tym gotowaniem, to podobno mężczyźni mają lepsze predyspozycje, tylko zwyczajnie im się nie chce. Nikt nie kwestionuje też, że kobieta może być dobrą przedszkolanką, księgową, pielęgniarką czy lekarką. Gorzej z kobietą-mechanikiem, czy elektrykiem. Oczywiście mężczyzna-przedszkolanka też wzbudza emocje, ale ja dzisiaj nie o tym.
Denerwuje mnie założenie, że kobieta, która przychodzi do sklepu po piłę spalinową poszukuje różowej, ewentualnie najtańszej. A ja przed tą wizytą spędziłam trzy dni czytając o łańcuchach, koniach mechanicznych i producentach. Na szczęście sprzedawcy zazwyczaj dają się przekonać, że wiem mniej więcej czego chcę i potrzebuję najwyżej drobnej porady.
Najgorsze jest to, że ja również widząc kobietę na „męskim” stanowisku podświadomie kwestionuję jej kompetencje. Chciałabym napisać, że byłam ostatnio tu czy tam i zostałam bardzo profesjonalnie obsłużona przez kobietę znającą się na męskiej robocie. Pewnie kiedyś w życiu mi się zdarzyło, ale teraz sobie nie przypominam. Czytaj więcej o Kobiety-specjalistki

Tak, pracuję u mojego taty

Tak jak w tytule: do mojego szefa mówię tato. To znaczy w tej chwili widujemy się na gruncie czysto prywatnym, bo jestem na urlopie macierzyńskim, ale tak na ogół to pracujemy razem. Razem z nami pracuje również jeszcze mój mąż. Mąż w pracy nie przeszkadza mi ani trochę: mamy różne stanowiska, widujemy się głównie podczas przerwy śniadaniowej. Praca u taty to za to temat rzeka.
„Pracujesz u taty? E, to przecież nie musisz siedzieć osiem godzin.”
Właśnie, wielu ludzi uważa, że praca w rodzinnym biznesie to żadna praca, że nie mam obowiązków, że nie muszę przychodzić punktualnie, ba nie muszę wcale przychodzić, bo i tak mnie tata nie wyrzuci. Podejrzewam, że mnie by nie wyrzucił, ale nie będę testować. Mój tata jest jedną z najciężej pracujących osób jakie znam, czułabym się źle pasożytując na tym, co osiągnął. Firma wciąż jest mała, wciąż się rozwija, wciąż jest dużo do zrobienia. Więc pracuję, najlepiej jak umiem, sumiennie, z zaangażowaniem.
Oczywiście, że tato czasem idzie mi na rękę, ale ja też mu wyświadczam pewne przysługi. Normalne, wzajemne uprzejmości, a nie układ pasożytniczy. Owszem, dostałam tę pracę po znajomości, nie będę udawać, że nie. Nie mam doświadczenia, nie mam wykształcenia. Zdaniem taty mam predyspozycje. I szybko się uczę. I chcę się uczyć. I w sumie trochę wiem, trochę umiem. Czytaj więcej o Tak, pracuję u mojego taty