Trochę o cierpliwości

Najlepiej by było, żeby wszystko działo się szybko, by marzenia spełniały się tu, teraz, natychmiast, a zamiast tego wszystko się przeciąga, odwleka, nic nie idzie zgodnie z planem. Pięć lat temu byłam przekonana, że jakiś własny kąt to kwestia może, może dwóch. Piąty rok mieszkamy na wynajmowanym, w ciągłym poczuciu tymczasowości. Moja druga książka miała […]

Zatrzymaj się i świętuj sukces!

Dwa lata temu znalazłam ogłoszenie o sprzedaży działki: w ładnej okolicy, blisko drogi, ale z dala od dużego ruchu, uzbrojonej, dużej i w dodatku taniej. Trochę daleko od miasta, ale nie można mieć wszystkiego. Gdy pojechałam obejrzeć ją osobiście, poczułam, że to będzie moje miejsce. Właściciel chciał płatność już i gotówką, gotówki trochę brakowało, trzeba […]

Self publishing – jak na tym wyszłam

Jak większość z Was wie, wydałam książkę na własny koszt. Sama, praktycznie od początku do końca, tylko korektę robiła mi mama i przyjaciółka. I oczywiście nie drukowałam książki sama, tylko zleciłam drukarni. Sama napisałam ją, sama zrobiłam skład, projekt okładki i przygotowałam pliki do druku. Nie będę tutaj przedstawiać poradnika krok po kroku, jak uzyskać […]

Czekając na porażkę

Wczoraj pochwaliłam się na Facebooku, że wysłałam „Chichot chochlika” do agencji literackiej – zobaczymy czy będą zainteresowani. Od kilku dni przygotowywałam się do tego zarówno psychicznie jak i wprowadzając do książki ostatnie szlify. Od korekty odciągała mnie myśl o tym, że muszę napisać notkę na bloga, ale nie notkę na bieżąco. Notkę, którą opublikuję, gdy dostanę odpowiedź odmowną.
Zdałam sobie sprawę, że często w ten sposób radzę sobie ze stresem oczekiwania: przygotowuję się na najgorsze. Czy to jest dobra strategia? Chyba tak, pozwala nie tylko ocenić realny wpływ ewentualnej porażki na życie, ale oswoić emocje i przygotować sobie miękkie lądowanie.  Czytaj więcej o Czekając na porażkę

Popłynąć

Mój mąż dzisiaj ma ostatni dzień urlopu. Upały sprzyjały wypadom nad wodę i w ciągu ostatnich siedmiu dni, jeśli dobrze liczę, pięć spędziliśmy właśnie w ten sposób, a ja odniosłam mały sukces, którym chciałam się pochwalić.
Czytałam kiedyś, chyba w jakimś artykule, że Polacy mają to do siebie, że jeśli nie umieją czegoś robić perfekcyjnie, to będą się tej umiejętności wypierać. Że jak ktoś nie śpiewa zawodowo, to więcej niż sto lat za chiny ludowe przy ludziach nie zaśpiewa. I tak, zamiast trochę kulawo robić to, co się lubi, wielu Polaków nie robi nic. Nie do końca się z tym zgadzam, bo przecież kto nie ma wujka, który uwielbia robić na przykład remonty, tylko efekt jest później opłakany? Poza tym wstyd jet raczej przypadłością ludzką i dość międzynarodową. Czytaj więcej o Popłynąć